Długo uczyłam się pełnej nazwy Mistrzostw, które mogłam dokumentować. Odbywały sie w Bytomiu,
od 11 do 17 grudnia. Na ceremonię otwarcia przyjechał Luc Tardif, prezydent Międzynarodowej Federacji Hokeja na Lodzie. Zatem już sama obecność władz światowego hokeja gwarantowała rangę tejże imprezy.
Rywalizowały ze sobą drużyny Japonii, Korei Pd, Włoch, Estonii, Ukrainy i oczywiście Polski w roli gospodarzy imprezy.
Pomimo, że były to zawody hokeistów do lat 20, ich zaciętość równała się poziomowi rozgrywek olimpijskich. Dokumentowałam mecze w piątek i sobotę – bo tak pozwoliła mi praca zarobkowa. Dlatego mogłam uwiecznić Polaków, Włochów, Ukrainców, Koreańczyków i Japończyków. Kazda z druzyn inna – Włosi ze swoim południowym temperamentem – nie ważne jaki wynik, ważna dobra atmosfera. Ukraincy, którzy w moim odczuciu najbardziej pokazywali, że chcą wygrać, a tym samym awansować. I drużyny Azji… To jednak filozofia życia. Korea, mimo, że wypadła z grupy, walczyła do końca. I perfekcyjna Japonia: w drugiej tercji finałowego meczu weszła inna drużyna – tam nie było przypadkowych podań, nietrafionych krążków, nieporadności. To był opracowywany plan, konsekwentnie realizowany. Dało to w efekcie Japończykom pierwsze miejsce i awans do grupy A. Dlatego tez przegranymi, którzy najbardziej przeżywali porażkę byli zawodnicy Ukrainy. Mimo drugiego miejsca, nic nie było ich w stanie pocieszyć. Trzecie miejsce zajęli Włosi, czwartek reprezentacja Polski, piąte Estonia, a ostatnie szóste Korea Południowa, która (jak już wspomniałam), została zdegradowana do Dywizji IIA.
W ceremonii dekoracji uczestniczyli: zastępca prezydenta Bytomia Adam Fras, prezes Polskiego Związku Hokeja na Lodzie Mirosław Minkina i Anders Larsson, chairman bytomskiego turnieju. Wszyscy trenerzy i zawodnicy podkreślali natomiast rewelacyjną organizację Mistrzostw, ciepłe przyjecia zawdników ze strony kibiców i ogólnie panującą atmosfere zawodów.





























